Wyprawa rowerem po Niemczech wydaje się być niepozorną atrakcją. Jednak wiele terenów Niemiec, które mogą niespecjalnie kojarzyć się z turystyką oferuje bardzo dobre warunki do jazdy na rowerze. Takim obszarem jest Brandenburgia. Znajdziemy tam zarówno sieci oznakowanych szlaków rowerowych (jednym z najpopularniejszych jest Tour Brandenburg), rowerową infrastrukturę miejską i międzymiastową, jak również spokojne wsie i miasteczka oferujące świetną jakość asfaltu. Jeżdżąc rowerem po Niemczech można dostrzec również minusy – czasami jest tak perfekcyjnie i powtarzalnie, że aż nudno, chociaż i tą regułę udało nam się przełamać. Swoje doświadczenia zebrałem podczas wspólnej wyprawy rowerowej, którą miałem przyjemność przejechać w sierpniu 2022 roku ze wspaniałą ekipą: Alicją, Anią, Gosią, Olą i Piotrem. Tutaj podzielę się swoimi spostrzeżeniami z przebiegu wyprawy, a także odpowiem na kluczowe pytanie – czy było warto?

Rowerem po Niemczech – przebieg wyprawy

Przebieg naszej trasy był następujący:

Rzepin (PL) – Frankfurt nad Odrą – Berlin – Poczdam – Berlin – Chorin – Nechlin – Szczecin

Rowerem po Niemczech - cała trasa
Róż (Rzepin-Berlin) – Granat (Berlin-Poczdam) – Żółć (Poczdam-Chorin) – Niebieski (Chorin-Nechlin) – Zieleń (Nechlin-Szczecin)

Cała pętla rozpoczyna się i kończy w Polsce, liczy ok. 420 km, z czego ponad 350 km to jazda rowerem po Niemczech. Przejechanie jej zajęło nam niecałe 5 dni – część pierwszego i ostatniego dnia zajęły nam podróże pociągiem, natomiast codziennie mieliśmy czas na szukanie dobrego jedzenia, zwiedzanie i szereg mniej lub bardziej zaplanowanych przygód. Czas na regenerację i robienie zakupów nadrabialiśmy na trasie. Jak przebiegała?

Zobacz również: Tani gravel do 2000 zł. Propozycje

Dzień 1 – Rzepin-Berlin – wsie, lasy i sinusoida temperatur

Patelnia. 30 stopni w cieniu. W takich warunkach rozpoczynaliśmy pierwszy dzień naszej wycieczki rowerem po Niemczech. Dojazd z Rzepina do granicy polsko-niemieckiej często wymuszał na nas jazdę ruchliwą drogą bez pobocza, co nie ułatwiało życia ani nam, ani kierowcom. Z kilkoma przygodami dotarliśmy do Słubic (20 km), gdzie mogliśmy przekroczyć Odrę wjeżdżając do Niemiec. Tam zaczynają dominować lasy, po których można podróżować asfaltowymi ścieżkami rowerowymi. To co często pojawiało się na całej trasie to asfaltowe drogi dla rowerów biegnące wzdłuż dróg krajowych oddzielone szerokim pasem zieleni. Lokalne wiejskie drogi przed Berlinem to idealnie gładki asfalt i poukładane, takie same wioski. Z postojem w parku w Furstenwalde Spree dotarliśmy na obrzeża Berlina. Wjazd do stolicy? Bez większych utrudnień. Pogoda na koniec dnia? Chłodno i deszczowo.

Szczegółowy przebieg etapu: Rzepin – Słubice – Frankfurt nad Odrą – Fuhrenwalde Spree – Spreemhagen -Berlin

Dzień 2 – Berlin-Poczdam – centrum stolicy i dużo wody

Drugi dzień naszej trasy rowerowej po Niemczech zaczynaliśmy pod Lidlem w dzielnicy Adlershof. Miejskimi ścieżkami rowerowymi, które często były zwykłym chodnikiem jechaliśmy wzdłuż rzeki Sprewy, po drodze zahaczając o imponujący radziecki Treptower Park. Następne na trasie po centrum Berlina były: Mur Berliński, Plac Aleksandra, Brama Brandenburska, Pomnik Pomordowanych Żydów Europy i Reichstag – siedzibę niemieckiego parlamentu. Trudno ocenić ścieżki rowerowe w Berlinie jedynie po zwiedzeniu centrum, jednak osobiście nie jestem pod ogromnym wrażaniem. Po zjedzeniu Currywurst skierowaliśmy się na południowy-zachód. Po dojechaniu do granic Berlina wjechaliśmy na gravelową leśną ścieżkę, którą dojechaliśmy do Poczdamu. Dłuższy postój zaliczyliśmy pod pałacem w parku Babelsberg z widokiem na część Jezioro Tiefer. Wzdłuż pięknego kanału dojechaliśmy do dworca głównego. Całość zajęła nam 60 km.

Szczegółowy przebieg etapu: Berlin Adlershof – Berlin Centrum – Poczdam Park Babelsberg – Poczdam Centrum

Dzień 3 – Poczdam-Chorin – królewskie parki, nudny Berlin i powrót na wieś

Podsumowaniem czasu spędzonego w Poczdamie było śniadanie w zjawiskowym Parku Sanssoussi – z pewnością jednej z najczęściej odwiedzanych atrakcji turystycznych w pobliżu Berlina. Piękny słoneczny poranek dał nam siły na wielogodzinne przebijanie się przez zachodni Berlin, który nie obfitował w niespodzianki, widoki i bogatą infrastrukturę rowerową. Celem było dostanie się do „wiejskiej” części Brandenburgii. W końcu i to się udało. Leśnymi duktami, drogami lokalnymi i asfaltowymi dedykowanymi ścieżkami dla rowerów, mijając po drodze wiele jezior, jadąc przez Bernau pod Berlinem, Biesenthal i Eberswalde dojechaliśmy do Chorin. Na setnym kilometrze uzupełniliśmy tłuszcze w przydrożnym barze z kuchnią niemiecką (Imbiss Nordpark), położonym tuż nad kanałem Odra-Havela. Finał trzeciego dnia przypadł na Klasztor Chorin i Jezioro Amtssee nad którym nocowaliśmy. Całość – 105 km.

Szczegółowy przebieg etapu: Poczdam – Berlin – Bernau bei Berlin – Biesenthal – Eberswalde – Chorin

Dzień 4 – Chorin-Nechlin – od podjazdu do zjazdu wśród niemieckich pól i żniw

Czwarty dzień naszej wycieczki stanowił przyrodniczą kwintesencję Brandenburgii. Po drodze mijaliśmy wiele jezior, takich jak Grimnitz, Krummer, Krinert oraz jedne z największych w tym regionie – Oberuckersee i Uteruckersee. W tym pierwszym sprawdziliśmy nawet temperaturę wody. Brandenburgia obfituje w wiele parków narodowych, krajobrazowych i rezerwatów przyrody, które odwiedziliśmy na naszej drodze. Na terenach leśnych trafiały nam się trudniejsze technicznie odcinki, które mogliśmy nadrobić na wspominanych już drogach asfaltowych wzdłuż głównych dróg. Zauważalne były też zmiany w ukształtowaniu terenu. Niemal cały czwarty dzień jechaliśmy po pofałdowanym terenie, który obfitował w krótkie zjazdy i podjazdy. Trasy rowerowe w Niemczech wiodą również między polami, na których może wzmagać się silny wiatr. W takich klimatach dojechaliśmy do granicy Brandenburgii z Maklemburgią. Najbardziej fizyczny odcinek liczył ok. 90 km.

Szczegółowy przebieg etapu: Chorin – Joachimsthal – Friedrichswalde – Ropersdorf – Prenzlau – Nechlin

Dzień 5 – finał naszej trasy rowerowej po Niemczech

Dzień piąty to Maklemburgia i Pomorze Zachodnie z finałem w Szczecinie. Trasy rowerowe w Maklemburgii z pewnością są bardziej widowiskowe nad Bałtykiem. Nasza trasa często wiodła drogami publicznymi, na których przestrzeni dla rowerów nie było tak dużo, jak w Brandenburgii. Na ostatnich kilometrach dominowały niemieckie wsie, w których podróżowanie na rowerze utrudniała nawierzchnia dróg, która nie wiadomo dlaczego była wyłożona wielką krzywą kostką, niczym sto lat temu. Co istotne, różnice wysokości względnej zauważalnie się zmieniły – nie było tak wiele krótkich zjazdów i podjazdów, jak dzień wcześniej. Do polski wjechaliśmy łąkami między niemieckim Schwennenz, a polskim Stobnem (gm. Kołbaskowo). Pustymi asfaltowymi drogami dotarliśmy do Szczecina na obiad. Stamtąd wróciliśmy pociągiem do Poznania – powrotna podróż to ok. 3 godzin. Przejechany dystans – 55 km.

Zobacz również: „Rowy – Ustka – Rowy” szlak czerwony, promenada i R10

Szczegółowy przebieg etapu: Nechlin – Zusedom – Bergholz – Locknitz – Schwennenz – Stobno – Szczecin

Rowerem po Niemczech – Tour Brandenburg

Najdłuższym szlakiem rowerowym w Niemczech jest Tour Brandenburg, który towarzyszył nam przez większość dni naszej jazdy. Spotkaliśmy jego oznaczenia w pierwszym i przedostatnim dniu, w dwóch zupełnie różnych miejscach w Niemczech – na wschód i daleko na północ od Berlina. Szlak rowerowy dookoła stolicy naszego zachodniego sąsiada liczy aż 1100 km, w związku z tym naturalne jest zróżnicowanie pod kątem nawierzchni i typu szlaku. Tour Brandenburg zbiera bardzo dobre recenzje od innych internautów, ponieważ zabiera on w miejsca o mniejszej gęstości zaludnienia, w których dominuje niemiecka przyroda, obfita w tamtym regionie w wielkie lasy, jeziora i rozlane rzeki. Przejechanie całości jest czasochłonne, ale da się to zrobić całkiem sprawnie, ponieważ trasa często prowadzi szybkimi asfaltami tylko dla rowerów. Co ciekawe na najdłuższy szlak rowerowy w Niemczech można wjechać z Polski przez przejście graniczne w Osinowie Dolnym (granica na Odrze). Jak widać, jest gdzie pojeździć.

Poniżej cała trasa Tour Brandenburg:

Czy warto wybrać się rowerem po Niemczech?

Jednym słowem, tak. Dlaczego? Niemcy to kraj bardzo zróżnicowany geograficznie. Na północy pojeździmy po malowniczych szlakach nadmorskich, Brandenburgia z kolei to kraina jezior i ciekawych miejsc turystycznych, a alpejskie południe to gratka dla fanów długich podjazdów i panoramicznych widoków.

Sama Brandenburgia, którą mogliśmy zobaczyć w większym zakresie jest z pewnością ciekawa – każdego dnia zmieniał się krajobraz i ukształtowanie terenu. To, co pomaga na długi dystansach to oddzielne asfaltowe ścieżki rowerowe, które nie raz mają szerokość dwukierunkowej ulicy, a są w stu procentach przeznaczone dla rowerzystów. Takie odcinki pozwalają na sprawne przemieszczanie się na długich odcinkach pomiędzy miastami.

Dziękuję moim towarzyszom podróży i wypatruję kolejnych w sezonie 2023!


Ostatnie wpisy:

Spodobał Ci się mój blog rowerowy? Dołącz do obserujących:

4 komentarze

  1. A ja polecam około 100-kilometrowy szlak rowerowy Śladami Hohenzollernów jest doskonałym przykładem trasy rowerowej opartej na lokalnym akcencie historycznym. Szlak rowerowy prowadzi po miejscach związanych z osiadłą w okolicach Norymbergi we Frankonii dynastią Hohenzollernów, a dokładnie jej frankońską linią. Początek ma w Ansbach, a koniec właśnie w najbardziej znanym mieście Frankonii. To cicha, spokojna trasa rowerowa po niemieckiej prowincji, z dala od głośnych atrakcji z pierwszych stron folderów turystycznych. Prowadzi w większości po wygodnych asfaltowych drogach rowerowych, ale jej znaczną część stanowią także twarde, wygodne drogi szutrowe.

    1. Author

      Uwielbiam tego typu trasy, można wiele odkryć i zobaczyć podróżując po mniej znanych terenach – jadąc przez Brandenburgię również zobaczyliśmy wiele nowego i pokazało nam to, że prowincjonalne Niemcy mogą być na prawdę ładne i ciekawe. Dzięki za podzielenie się Twoją wiedzę, miło Cię gościć na Velo Blogu 🙂

  2. Krótkie pytanie, mam opcję pośmigać kilka dni szosą po okolicach Berlina: są jakieś wymagania dot. lampek/światełek/dzwonków? niestety słabo znam język naszych sąsiadów, a w polskiej cześci internetu sporo sprzecznych informacji. Rowery sportowe/wyczynowe mają jakąś taryfę ulgową? jakie, w praktyce, mundurowi mają podejście do tego? lampki muszą mieć homologacje? sporo będę jeździł w nocy i zastanawiam się czy bocialarka z dioda xm-l nie dostanie 200eur mandatu

    1. Author

      Hej, wybacz późną odpowiedź, miałem przerwę od bloga. Wracając do naszej podróży po Niemczech, szczerze pisząc nie byliśmy przygotowani na kontrolę drogową. Każdy z nas miał proste oświetlenie LED-owe, używaliśmy go głównie poruszając się po drogach publicznych, bardziej ruchliwych, bez wyszczególnionej ścieżki rowerowej i czasami przy pochmurnej pogodzie. W długie ciepłe dni, przy dobrej widoczności oświetlenie rzadko się przydawało. Przez 5 dni nie mieliśmy żadnej kontroli. Na ścieżkach rowerowych, wielu rowerzystów nie używało oświetlenia w ciągu dnia, nawet w centrum Belina. Przygotowując się do jazdy nocnej z pewnością sprawdziłbym dokładniej, jak regulują to przepisy.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.